Jak zapewne zauważyliście, na pierwszy rzut oka jest to popularna ostatnimi czasy woblerocykada. Oczywiście, takie było główne założenie podczas projektowania tego modelu, ale tylko w kwestii możliwości rzutowych oraz penetrowania głębszych partii wody. To, co odróżnia Penalty Targeta od większości woblerów tego typu, to kompletnie nieszablonowa praca oraz niestandardowa konstrukcja, która tak naprawdę stanowi o wyjątkowości tej przynęty.
Stosunkowo wyporny materiał w połączeniu ze znacznym przeciążeniem oraz małym sterem z przodu wywołuje tutaj swoistą „walkę praw fizyki”, której wynikiem jest właśnie wyjątkowa akcja. Wobler pracuje drobno, wyraźnie wibrując, ale ma tendencję do odskoków i dłuższych odjazdów na boki. Zdarza mu się również na chwilę „stracić” pracę, żeby w ułamku sekundy do niej wrócić, ale akcentując to lekkim odskokiem lub mignięciem któregoś z boczków. Testowany przeze mnie model 5 cm (w ofercie dostępne są jeszcze dł. 7 cm i 9 cm) o wadze 6 g to idealna propozycja dla miłośników łowienia okoni i boleni.
Większe modele z pewnością sprawdzą się przy połowie dużych boleni, szczupaków, sandaczy i sumów. Ich waga (7 cm -16 g, 9 cm – 37 g) pozwoli bez problemu dosięgnąć żerujące ryby, nawet jeżeli te zajmą odległe stanowiska. Głębokość pracy zależy od wielkości przynęty, grubości użytej linki oraz tempa prowadzenia i waha się w przedziale 0,8 – 2,0 metra.
- Waga: 16g
- Praca: 0 – 2m pływające
- Rozmiar: 7cm